29-05-2025
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Smartwatch jest niezwykle dokładny w wykrywaniu infekcji wirusowych na długo przed pojawieniem się objawów - teraz badania pokazują, jak urządzenia tego typu mogą pomóc powstrzymać pandemię, zanim jeszcze się zacznie.
Wczesne wykrywanie choroby ma kluczowe znaczenie dla zapobiegania jej rozprzestrzenianiu się, niezależnie od tego, czy chodzi o COVID-19, grypę, czy zwykłe przeziębienie. Wiele chorób jest najbardziej zaraźliwych, zanim ludzie zdają sobie sprawę, że są chorzy. Badania pokazują, że 44 procent zakażeń COVID-19 było przenoszonych na kilka dni przed pojawieniem się objawów u zakażonego.
Teraz naukowcy z Uniwersytetu Aalto, Uniwersytetu Stanforda i Texas A&M opublikowali badanie, w którym wyjaśniają, jak mogą stanowić prosty i skuteczny sposób na drastyczne ograniczenie nieświadomego rozprzestrzeniania się chorób przez osoby bezobjawowe lub przedobjawowe.
- Teraz mamy konkretne dane o tym, jak rozwijają się i jak skuteczne są różne środki ograniczające ich rozprzestrzenianie. Do tego nowe technologie noszone na co dzień są obecnie bardzo skuteczne w wykrywaniu bardzo wczesnych fizjologicznych oznak infekcji, więc jesteśmy znacznie lepiej przygotowani - mówi Märt Vesinurm z Uniwersytetu Aalto w Finlandii.
Jak wczesne „pingnięcie" może spłaszczyć krzywą
Wiele badań potwierdziło dokładność smartfonów i innych podobnych urządzeń w rozpoznawaniu fizjologicznych markerów różnych chorób na kilka dni przed tym, jak sam użytkownik poczuje się chory. Na przykład smartwatche mogą z 88-procentową dokładnością wykryć - na podstawie takich wskaźników jak oddech i tętno, temperatura skóry i inne. W przypadku ich skuteczność sięga nawet 90 procent, mówi Vesinurm. Średnio ludzie ograniczają kontakty społeczne o 66-90 procent od momentu, gdy zdają sobie sprawę, że są chorzy, nawet poza sytuacjami pandemicznymi.
- Nawet przy niższym poziomie stosowania się do zaleceń, jeśli ludzie otrzymają wcześniejsze ostrzeżenie i zdecydują się na samoizolację, wpływ jest znaczący. Już tylko 66-75-procentowe ograniczenie kontaktów społecznych tuż po wykryciu infekcji przez smartwatch - co i tak odpowiada temu, co większość z nas robi przy objawach przeziębienia - może doprowadzić do 40-65-procentowego spadku transmisji choroby w porównaniu do osób izolujących się dopiero po wystąpieniu objawów -mówi Vesinurm.
Co ważne, badanie pokazuje, że wyższy poziom stosowania się do zaleceń może skutecznie zatrzymać chorobę. Czy więc smartwatche mogłyby pomóc nam w opanowaniu potencjalnej epidemii H5N1 (ptasiej grypy)?
- Nie widzę powodu, dla którego nie - mówi Vesinurm. - W miarę jak gromadzimy coraz więcej szczegółowych danych na temat tego, jak różne choroby wpływają na te pomiary, nie ma przeszkód, byśmy nie mogli rozróżniać między chorobami - od ptasiej grypy i HIV po zwykłe przeziębienie, szczególnie jeśli połączymy to z zaawansowanymi metodami uczenia maszynowego i innymi danymi od użytkownika - dodaje.
W kierunku mądrzejszej polityki pandemicznej
Zespół badawczy zebrał dane z licznych badań epidemiologicznych, biologicznych i behawioralnych, aby stworzyć matematyczny model rozprzestrzeniania się infekcji na poziomie populacyjnym. Dzięki tej potężnej kombinacji danych i technologii eksperci przewidują przyszłość, w której smartwatche zmienią sposób, w jaki radzimy sobie z pandemią, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i politycznym.
- Ludzie są już przyzwyczajeni do urządzeń typu smartwatch i prawdopodobnie im ufają. Choć nie są jeszcze urządzeniami diagnostycznymi, mogą sprawić, że mało popularne środki, jak noszenie masek, lockdowny czy inwazyjne testy, staną się bardziej ukierunkowane i mniej radykalne - wskazuje Vesinrum. - Wczesne ostrzeżenie od smartwatcha mogłoby być sygnałem do podjęcia innych działań: wykonania testu PCR, założenia maski czy rezygnacji z odwiedzin babci. Działanie zależałoby od kontekstu społecznego i indywidualnej oceny ryzyka - dodaje.
- Może się okazać, że w sytuacji pandemii rządy uznają za najbardziej opłacalne zapewnienie smartwatcha każdemu, kto będzie chciał, choć oczywiście wiąże się to z kwestiami etycznymi - mówi Vesinurm. - Tak czy inaczej, mając wczesne wykrywanie dosłownie na wyciągnięcie ręki, widzę wiele powodów do nadziei - uważa.
Na podstawie:
COVID-19 to nowa zakaźna choroba wywoływana przez koronowirusa SARS-Cov-2. Choroba przebiega w bardzo różny sposób - od postaci niemal całkowicie bezobjawowej, do ciężkich przypadków z których część kończy się śmiercią. czytaj dalej »